Dwudziesty drugi dzień.
Wolne! To najważniejsze i od tego zaczynam ;D Skoro nie byłem zmuszony do opuszczania mej wiochy, postanowiłem zabrać się za pracę licencjacką. W planach wszystko ładnie brzmi, prawdaż? Prawdaż. Choć te kilka zdań, na które wpadłem, to i tak spory sukces, wszak wziąłem się po prostu za to!
Dodałem w blogu kilka linków do dokumentów, które można za free zobaczyć. Całkiem przypadkiem wpadłem na bazę filmów na stronce TVP, gdyż akuratnie szukałem informacji o innych dziełach Jacka Bławuta. Stąd też jako pierwszy (i na razie jedyny) zobaczyłem Born dead. Polecam wszystkim! Dokument opowiadający moją ulubioną rzecz - kontaktu i opieki nad osobami niepełnosprawnymi. Swojskie kino jak dla mnie. Krótko: film opowiada historię 23-letniego więźnia, który decyduje się na podjęcie pracy społecznej w domu opieki nad dziećmi głęboko upośledzonymi. Goła prawda zawsze szokuje, co udaje się ukazać Bławutowi. Wspaniałe.
W międzyczasie (net baaardzo długo ładował ten 53 minutowy dokument) zobaczyłem do końca Wygnanie Andrieja Zwiagincewa. Pierwszą godzinkę widziałem w poniedziałek, resztę we wtorek - jakoś tak się porobiło. Film z 2007 roku, zatem całkiem młode dzieło. I to jakie! Nie spotkałem się jeszcze z filmem, który w taki sposób łączyłby poetyckość scen, niezwykle plastyczne ujęcia i nowatorski, ostry montaż.
Poetyckość scen - mam na myśli ograniczenie dialogów do wymaganego minimum, dzięki czemu rozmowy są istotne; lakoniczne, choć ujmujące wyłącznie sedno sprawy.
Niezwykle plastyczne ujęcia - zdjęcia są cudne, mistrzowskie; miejsce akcji wykorzystane jest w pełni, operatorzy wykonali po prostu świetną robotę.
Nowatorski, ostry montaż - fakt, że większość cięć jest właśnie ostra, wychodzi poza dotychczasowe normy w kluczowym momencie filmu. Początkowo wydawało mi się, że to ukazanie wyobrażenia innego zakończenia historii, a naprawdę - nigdzie nie zaznaczono zmiany chronologii wydarzeń.
Teatr w filmie, wręcz w ten sposób chciałoby się opisać to dzieło.
Wieczór z kolei to poznanie niezwykłości awangardy Jean-Luca Godarda i filmu jednego aktora, mianowicie Pogardy z 1963 roku. Film zarówno czasowo, jak i w kreowanym świecie oraz w oprawie muzycznej przywołuje Matnię Polańskiego. Mimo wszystko jest to dzieło wyższej klasy głównie za sprawą odtwórczyni jednej z głównych ról - Brigitte Bardot. Po tej lekturze już nigdy nie śmiem wątpić istotność tej francuskiej aktorki w panteonie sexbomb filmowych ;]
Co do aktorów, ciekawostką jest występ Fritza Langa we własnej osobie. Pomysłowy sposób na oddanie hołdu jednemu z największych reżyserów światowych: osadzenie w roli sławnego reżysera - Langa, a jego pomocnika - Godarda.
Zgodnie z tytułem film ukazuje różne strony pogardy na wzajemnej linii mężczyzna-kobieta (w tym: szef-podwładna oraz żona-mąż), które w ciekawy sposób odnoszone są do Odysei Homera. Bardzo ciekawe i - co niebywałe w serii Kina Mistrzów - krótkie dzieło, wszak trwa ledwo 1,5 godziny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz