wtorek, 14 września 2010

Biurowa praca domowa

Piętnasty dzień.

Tym razem biurowa praca domowa, którą w sumie zrobiłem już dzień prędzej... zatem (prawie) obijanie się;)
Prawie, wszak dzień był pełen wrażeń. Czyszczenie akwarium i zaobserwowanie nowych glonojadów, podanie czarnej polewki kupcowi i wyjazd do Katowic, aby gubić się parokrotnie tamtejszej IKEI... tak, jest co wspominać. Szczególnie szkocki zakup poduchy i koca;D

Niestety, koniec końców, nie zdążyłem na Dersu Uzałę, ale przecież od tego nie zależy moje życie i szczęście;) wręcz nasuwa mi się znowu moja reakcja na babkę w ING, która zjechała mnie za 'niszczenie' pieniędzy. W sumie mogłem się nie powstrzymywać od wybuchu śmiechu...

W sumie dobrze, że nie oglądałem Kurosawy, wszak puszczanie dwugodzinnych filmów o 20:30 czy później to przesada ze strony TVP... no ale, pewnie najważniejszym jest, że w ogóle takie filmy emitują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz