godz. 11:30
Zastanawiam się, co mnie tak naprawdę obudziło - Kamil witający mnie z rana, światło przebijające się przez zasłony czy - ot, moje niezwykłe - gardło. Chyba wszystko naraz.
Poniedziałki zawsze są lajtowe w pracy. Biorę klucz, włączam kompa i przeglądam neta. O dziwo spotkałem się z jedną pracunią, mianowicie wpisywanie danych do 2 tabelek w Excelu. Dzień mija bardzo spokojnie przy bluesie płynącym z głośników (mogę sobie na to pozwolić, wszak nie ma przełożonej w biurze).
Ostatni tydzień praktyk, a już słyszę głosy, które by chciały mnie tu dłużej. Muszę Cię poinformować, że zgodnie z decyzją pracowników przedłużamy Ci praktyki. Zawsze mówiłam, że ludzie przystojni mają łatwiej w życiu (...) Dobrze jest z rana popatrzeć na coś fajnego te ostatnie to słowa pani Danusi ;D Naprawdę, ja tu mam tak dobrze, że hej!
Za chwilę pójdę do Piotrka przeglądać moje wypociny z soboty. Jestem tego strasznie ciekaw, choć z drugiej strony mam takiego zaskórnego straszaka, który podpowiada mi, że recenzja może nie być optymistyczna. E tam, ważne, że ręka wyćwiczona! ;D
godz. 19:50
Film okazał się ... beznadziejny, choć w niektórych momentach się dobrze spisałem. Następnym razem już będę wiedział co robić;)
Czytam właśnie Dawkinsa. Jego książka Bóg urojony jest świetnie napisana, wszak przyjemnie się ją czyta, a tezy autora są w mądry, przemyślany i często satyryczny sposób ukazane. Dzięki humorowi Dawkinsa książkę wciąż chce się czytać - w odróżnieniu od większości naukowych pozycji. Dla przykładu podaję dwa opisy z życia Chrystusa:
Matka-dziewica człowieka, który nie został spłodzony, nigdy nie umarła, tylko fizycznie została „wzięta" do nieba.
Chleb i wino, jeśli pobłogosławi je kapłan (który koniecznie musi mieć jądra), „stają się" ciałemRichard Dawkins, Bóg urojony, wyd. CiS, Wawa 2007, s. 104.
i krwią owego mężczyzny, który nigdy nie miał ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz