Poznałem, co to znaczy dogadać się z Goranem. Nie da się ustalić zajęć na mi pasującą godzinę, jednak - miejmy nadzieję - że zajęcia pozostaną w tych samych, porannych godzinach.
Z oczekiwania na niedoszłe seminarium (które odbyło się w czwartek) dokańczałem wątek chrześcijański, katując Karo i siebie muzyką chrześcijańską. Czasem nie umiem uwierzyć, że kiedyś kawałki z topornie wyśpiewywanym tekstem
Jezus Chrystus Panem jest
Jezus
królów król
świata Pan
robiły na mnie duże wrażenie. Dziś już po prostu tego nie czuję.
W pamięci pozostał mi tekst rzucony przeze mnie do któregoś z utworów Armii
ku*wa, znowu o duszy śpiewają
Obiad, obiad.. A! Robiłem spaghetti, które niekoniecznie wyszło idealnie, no ale - ważne, że da się zjeść;D Sos wyszedł mi za to przyzwoity. Długo zastanawiałem się nad składnikiem, którego tam brakowało. Odkryłem go następnego dnia, wszak brakowało tam nie pomidorów, lecz sera! Wczoraj zrobiłem sos na słodko, więc ser idealnie by pasował. Dzisiaj chciałem poeksperymentować z chilli, aby zrobić trochę pikantniejszy sos. Nie do końca mi się to udało, zresztą dobrze, bo spijałbym obiad do teraz.
Wieczór środowy w gronie sąsiadów, bardzo przyjemny, choć po 3 godzinach siedzenia na podłodze tyłek przybrał już kwadratowych kształtów. Przerwano mi fakt faktem naukę, lecz marzyło mi się piwo i przerwa od animacji kultury. Cóż, przerwano akurat w momencie ćwiczenia cyrylicy, ale tam. i tak nadrobiłem zaległości ze wtorku.
Remigiusz Wspaniały i Pospieszny okazał się raczej miłym i łatwowiernym wykładowcą, acz! miejmy się na baczności! Zajęcia odbywają się na wrogim, teologicznym gruncie!
Nowa promotorka okazała się całkiem miłą osobą, posiadającą ogromną wiedzę, w porównaniu z dr Waldkiem pewnie nie brak jej ogłady, choć - co Frąc, to Frąc - drugiego tak uprzejmego wykładowcy na Uniwerku już nie będzie. Mimo wszystko na razie jestem zadowolony z sytuacji:)
Ponad zajęcia z angielskiego zacząłem stawiać własne potrzeby żołądkowo-grzbietowe. No pranie to w szczególności musiałem zrobić, a z praktyk wyciągnąłem najważniejszą lekcję życia:
praca, owszem, jest, ale posiłek ważniejszy
Z nadzieją na kolejny dobry dzień powoli sunę ku zakończeniu dziennego obrządku, ku spoczynkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz