I sat in silence, I was mourning
I said sorry a thousand times
I cried aloud to God from all my failings
But God seemed deaf as well as blind, oh!
Killing Joke You'll Never Get To Me
Coś wkrada mi się lenistwo w harmonogram dnia. Pomijam co ciekawsze lub potrzebniejsze sprawy, które wykonać powinienem. Ale - cóż. Mam coś tak wrednie zaskórnego, czego bym się pozbył jednym cięciem. Jednak to nie żaden wrzód fizjologiczny (naturalny).
Nadal zachwycam się KJ, w szczególności kawałkiem zacytowanym powyżej. Przyznaję, bardziej przykuła moją uwagę muzyka, jednak po dzisiejszym zapoznaniu się z tekstem zaczynam widzieć utwór Colemana niejako "szerzej".
Czasem się źle czuję z odosobnieniem, jakie sobie funduję od znajomych. Mam jednak ku temu powody, by nie poczuwać się do kontynuowania znajomości. Przynajmniej nie na tą chwilę. Czas swoje pokaże. Ot co.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz