piątek, 16 kwietnia 2010

RIP Peter "Steel" Ratajczyk

Jednak to prawda. Wszystko wydaje się tak niemożliwe, tym bardziej w momencie, gdy zasłuchuję się w genialne October Rust.
Peter "Steel" Ratajczyk zmarł 14 kwietnia. Wczorajszego dnia nie potrafiłem w to uwierzyć, miałem nadzieję, iż to zwykła pomyłka, a może zaplanowany żart ze strony Petera. Jednak przyszedł i na niego czas. Wszak wszystko umiera, jak śpiewał. Takiego głosu już nigdy nie usłyszymy, chyba tylko z płyt.
Co dodatkowo mnie przeraża? Był w wieku moich rodziców.
Niestety, świat nie wygląda jak wyciągnięty z powieści Pratchetta. Gdyby tak było, ŚMIERĆ użyczyłaby głosu na ich nowym albumie. Zresztą, słuchając muzyki TON dziś (aktualnie Red Water), czuć, że czegoś zabrakło, najbardziej charyzmatycznego i hipnotyzującego elementu. Czegoś, co nie powróci. Jakże się to kłóci z myślą przewodnią obecnej kultury. Przetwarzając Baumana - Peter, zostawiłeś nas - od dziś niepełnosprawnych konsumentów, niepotrafiących zrealizować swych pragnień (co najmniej dwóch: zakupu nowego albumu i zobaczenia Cię na żywo).

1 komentarz:

  1. miałam to szczęście być w kostrzynie kiedy Type O Negativ grali...megaaa. Świetna muzyka, Swietny wokla, i 100% samiec, płakałam po jego smierci...

    OdpowiedzUsuń