Ostatnio, surfując po necie, natrafiłem na bloga, w którym jego autor prowadził wywody na temat swojej osoby bardzo podobne do tych, jakie pamiętam ze swojego poprzedniego bloga. Tak samo jak on porzuciłem chęć do tak głębokiego uzewnętrzniania się w necie (w końcu to głupie; ale tam, człowiek całe życie mami się chwytliwymi i próżnymi rzeczami). Ponadto dochodzę do podobnego wniosku: blogi jeszcze parę lat temu były bardzo popularne, obecnie zaś zainteresowanie nimi wyraźnie spadło (głównie przez portale społecznościowe typu FB). Jakoś w pewnym momencie życia część młodzieży potrzebuje pewnego rodzaju powiernika - drugiego człowieka lub pamiętnika/bloga, z czego i ja należałem do tego "gatunku" młodych.
Tak mnie wzięło na wspominki.
- A czy słyszała panienka przypowieść o tym, jak Bóg przybył na ziemię na wesele dwojga młodych ludzi? Bóg tak zachwycił się ich weselem, że postanowił spełnić jedno życzenie młodej pary. I wie Pani o co poprosili?
- No nie wiem.
- O to, żeby do końca swych dni byli tak szczęśliwi jak w dniu swego wesela.
- I co? Spełniło się?
- A jakże! Oczywiście, że się spełniło. Tuż po weselu młodzi wsiedli w auto i zginęli w wypadku.
Fragment dialogu z filmu Drzazgi