Nadszedł w końcu ten dzień. Wszystko wyniesione oprócz kompa. Siedzę sam w pustym pokoju. Ciekawe i zatrważające, wszak przy chłodnym powiewie.
Biorę ze sobą bagaż kolejnych doświadczeń ze świadomością przejścia kolejnego etapu w życiu, adekwatnie do teorii Ericha Fromma. Koniec komuny, nastał czas rozsądnego dbania o własne.
Zostawiam za sobą złe wspomnienia, biorę tylko te dobre. Pokój 365 jest przestrzenią odgradzającą mnie od przeszłości. Jest teraz i czas wstecz do przestrzeni. Dalej już nie, na starsze wspomnienia nakładam gruby filtr. One nadal gdzieś tam są, ale nie są dziś aż tak ważne.
Z pozytywnym nastawieniem patrzę w przyszłość. Nie powiem - boję się, ale jest to strach podszyty ciekawością świata. Bo czym jest świat? To nie USA, to nie Animal Planet, to nie subkultura. Świat to tylko ja, ty i nasze możliwości. Nic więcej się nie liczy. Żaden kolejny prezydent nie wniesie potrzebnych zmian i to od razu, mój głos jest jednym na 38 milionów, co oznacza nic. Równie dobrze mógłbym grać w totolotka.
Koniec przesiadywania. Czas zakończyć wyprowadzkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz